Prowadzisz fanpage na Facebooku i od pewnego czasu przeżywasz szok związany z zaskakująco niskimi zasięgami organicznymi Twoich postów? W ostatnich miesiącach dostaję mnóstwo pytań, dlaczego tak się dzieje. Niestety odpowiedź nie jest pocieszająca: lepiej już nie będzie. Czasy, kiedy można było prowadzić fanpage bez zaangażowania środków finansowych na reklamę, odchodzą do przeszłości. Facebook musi zarabiać, a jedyną możliwością zwiększenia jego przychodów są właśnie profile firmowe.
Prowadzę wiele fanpage. Kilka dla swoich brandów, ale przede wszystkim obsługuję profile dla klientów z różnych branż. I na podstawie swoich prywatno-zawodowych doświadczeń mogę podać Wam aż 4 sprytne sposoby na próbę hakowania malejących zasięgów organicznych na Facebooku. Sporo będzie jednak zależeć od tego, jaki typ fanpage prowadzisz, a przede wszystkim, jakie jest Twoje zaangażowanie.
Oto moje podpowiedzi:
1. SYSTEMATYCZNOŚĆ
Nic tak dobrze nie robi mózgowi Facebooka (Edge Rank), jak regularne publikacje. I, uwaga, nie oznacza to bynajmniej publikacji raz w tygodniu. Codziennie użytkownik Facebooka spotyka około 5000 komunikatów. Tylko 12 z nich jest w stanie zapamiętać. Twoje szanse zatem, aby zakotwiczyć się w umyśle odbiorcy, wynoszą ledwie 0,24%. Jeśli publikujesz raz w tygodniu możesz zapomnieć o tym, że ktokolwiek z osób lajkujących zobaczy Twój post.
Od klientów słyszę zatem pytanie: Justyna, czyli jak często i kiedy publikować? Zazwyczaj odpowiadam: sprawdź swoje statystyki. One pokażą, kiedy i w jakich godzinach masz największy ruch na swoim fanpage. Doświadczenie mi podpowiada, że w ciągu tygodnia zwykle pierwszy pik jest w godzinach porannych, drugi późnym wieczorem. Inaczej wygląda to w weekendy, gdy publikacje postów zaleca się robić w sobotę do 11.00 i dopiero w niedzielę po 19.00.
No to już wiemy kiedy, a teraz odpowiedź na pytanie jak często. Uważam, że posty raz – dwa razy dziennie to absolutne minimum. Chociaż z drugiej strony, przy krótkim życiu naszego posta (dla fanpage od około 700 lajkujących jest to niespełna 2 godziny), nie ma czegoś takiego jak za częste publikacje. Po prostu publikujesz wówczas, gdy masz coś wartościowego do przekazania. WARTOŚCIOWEGO!!! Zatem nie spamuj każdym emocjonalnym zachwytem, bo nie będziesz zrozumiany przez odbiorców, czego wyraz dadzą odlajkowując Twój profil bądź wpisując krytyczne komentarze.
2. TREŚCI VIDEO
Facebook chce być światowym dominatorem treści video. Od wielu już miesięcy trwa cicha wojna między nim a YouTube. Co to oznacza dla nas. Po pierwsze: Facebook wprowadził blokadę na filmy udostępniane na jego platformie prosto z YouTube. Vimeo też przy okazji ucierpiało. Owszem, możesz sharować, ale Twój post nie wyjdzie poza Twój fanpage.
Po drugie: algorytm Facebooka mocno promuje video wrzucane bezpośrednio do tego portalu. Najlepiej, żebyś film udostępnił przez urządzenie mobilne (smartphone, iPhone) od razu po jego nagraniu. Tak, takie video będzie miało większe zasięgi od tego, które obrobisz w specjalnym programie. Po prostu nasz kochany Facebook czyta dane z tzw. rolki aparatu i faworyzuje Real Time Marketing.
Po trzecie: absolutnym numerem jeden w zasięgach są transmisje LIVE! Jeśli jeszcze tego nie próbowałeś, to czas najwyższy zacząć. W mojej branży mówi się, że do 2020 roku aż 70% wszystkich postów to będą filmy. Live jest trudny tylko w aspekcie naszych emocji. Często słyszę od klientów wymówki typu: nie mam tematu, nie jestem na tyle ładny, atrakcyjny, żeby się pokazać, nie umiem płynnie się wypowiadać, w ogóle nuda na całego. Ech, część z tych argumentów była też kiedyś moim udziałem. Pierwszą transmisję na żywo zrobiłam wystrojona i umalowana jak lalka, z dokładnym scenariuszem, a do tego w godzinach, w których raczej nie spodziewałam się, że ktoś będzie oglądał. Dzisiaj, po przeprowadzeniu kilkuset transmisji, śmieję się z tych moich początków. Scenariusz mam zawsze, jednak tak naprawdę są w nim wynotowane najważniejsze punkty, aby w ferworze komunikacji z oglądającymi nie pominąć najważniejszego. Wszak live ma budować markę, a nie być tylko spontanicznym, plotkarskim spotkaniem przy kawie.
I po czwarte: moi klienci, którzy spróbowali już transmisji na żywo, lub choćby publikacji filmów video, stwierdzili, że jak teraz do nich trafia klient z Facebooka, to od razu mogą przejść do konkretów. Nie trzeba już rozpoczynać od wzajemnego poznania się i zdobycia zaufania. Video pozwala traktować się nawzajem jak znajomych. I myślę, że ten argument jest jednym z ważniejszych, aby Ciebie przekonać do postów w tym formacie.
3. LINKI W PIERWSZYM KOMENTARZU POD POSTEM
Strasznie nam utrudnia życie amerykański gigant. Nie dość, że na świecie ma blisko 3 miliardy użytkowników (w Polsce blisko 17 milionów), to jeszcze chce, abyśmy z niego w ogóle nie wychodzili. Karze zatem dodatkowym obniżeniem zasięgów organicznych posty, które w treści mają linki przekierowujące do stron internetowych.
Zwłaszcza dla marketingowców, czyli i dla mnie, jest to potężny problem. Chcemy przecież zabierać ruch z Facebooka i kierować go na nasze strony. Bo osoba, będąca na Facebooku, ma strasznie dużo rozpraszaczy. W tym miejscu piszę nie tylko o konkurencji, ale przede wszystkim o ważniejszych wiadomościach od naszych znajomych: ktoś coś świętuje, ktoś ma problem egzystencjalny na co iść do kina, a ktoś inny właśnie pokazuje niezbyt twórcze video z lekko trunkowej imprezy. Kiedy kierujemy użytkownika na naszą stronę internetową, mamy nad jego obecnością bardzo dużą kontrolę. I to na stronach rozgrywały się dotychczas wojny o zmienienie „oglądacza” w kupującego.
Dalej jestem zwolenniczką przekierowywania osób na własne strony. Teraz jednak trzeba przyzwyczajać odbiorców do tego, że linki podajemy od razu w pierwszym komentarzu pod postem. Trochę więcej pracy, ale Facebook nie jest dla leniwych i w dłuższej perspektywie czasu wygrają te marki i firmy, które w końcu to zrozumieją.
4. INTERAKCJA Z FANAMI
Trafiają do mnie klienci, którzy nie mają fanpage, inni, którzy mają niewielką ilość fanów, ale obsługuję także profile z kilkudziesięcioma tysiącami lajkujących. I, szczerze, to te największe fanpage mają najwięcej problemów z interakcją z fanami.
Od wielu lat tłumaczę jak zacięta płyta: Facebook to medium społecznościowe!!! Zostało stworzone dla ludzi i to firmy na nim pojawiły się później. Edge Rank będzie zawsze przyjazny dla stron, które rozmawiają ze swoimi odbiorcami. Fanpage, które ja określam mianem słupów ogłoszeniowych, będą miały coraz bardziej utrudnione życie. Chcesz w tej wojnie o zasięgi wygrywać – zacznij rozmawiać.
Pierwszym elementem rozmowy jest treść posta. Jeżeli napiszesz go językiem urzędowym, dodasz zdjęcie jak afisz ogłoszeniowy, to nie dziw się, że nie spotkasz się z odzewem. Pisząc post miej zawsze na uwadze drugiego człowieka. Najlepiej personę (klient idealny), którą powinieneś stworzyć, budując swoją strategię działań online. Jeśli Twoja persona to na przykład kobieta w wieku 34 lat, mająca męża/partnera i jedno dziecko, pracująca zawodowo, robiąca zakupy najczęściej w galerii, oglądająca Ewę Chodakowską, to postaraj się pisać tylko do niej. Zażartuj, odwołaj się do jej działań, emocji… Gwarantuję, że nagle coś się zmieni w komentarzach i reakcjach pod postem.
Drugi element rozmowy to komentarze właśnie. Jeśli Twój odbiorca podjął trud napisania komentarza, to Twoim obowiązkiem (!) jest mu odpowiedzieć. Najmniejsza forma odpowiedzi to serduszko do komentarza. Tak, serduszko, a nie sam lajk. No, chyba, że się nie zgadzasz, ale wówczas masz jeszcze kolejne 4 różne emoji. Moja rekomendacja jednak jest taka: na każdy komentarz musi być Twoja odpowiedź. Pokaże to Twoje zaangażowanie i docenienie. Jednocześnie inne osoby, które tylko się przyglądają, zaczną włączać się do dyskusji. A o zwiększenie interakcji powinno Tobie chodzić. Edge Rank na pewno się odwdzięczy zwiększonym zasięgiem Twojego wpisu. W tym miejscu pochwalę się, że udawało mi się przygotować takie posty dla fanpage, które miały 800-1100 lajkujących, które bez wspomagania reklamą zbierały ponad 15.000 odsłon, kilkanaście udostępnień, kilkaset reakcji oraz nawet powyżej 100 komentarzy. Ba, w grudniu 2019 roku miałam na swoim fanpage post, który miał blisko 600 reakcji i kilkadziesiąt komentarzy! Wszystko jest możliwe, kiedy będziemy rozmawiać, a nie ogłaszać.
_________________________
Powyżej przedstawiłam Ci cztery sprytne sposoby na hakowanie zasięgów na Facebooku. Od Ciebie tak naprawdę zależy, czy je sprawdzisz i zastosujesz w działaniu. Jeśli stać Ciebie na ignorancję statystyk i potencjalnych klientów, to możesz nic nie robić. Wszystko jest Twoim wyborem.
Jednak gratuluję Ci doczytania do tego momentu, bo to świadczy, że zależy Ci na rozwoju biznesu i pozyskiwaniu klientów także poprzez Facebooka. Każdy z opisanych przeze mnie punktów mógłby być jeszcze bardziej rozbudowany. Ponadto mogłabym dodać jeszcze ze dwa-trzy inne sposoby. Jestem jednak przekonana, że nawet zastosowanie tych, które podałam powyżej, spowoduje, że Twój profil na Facebooku obroni się i będzie się dalej rozwijał.